sobota, 8 czerwca 2013

PROJEKT PALMA 2013 - RELACJA



PRZYLOT 06/06/2013

Od kilku dni szykowaliśmy się na wymarzone wakacje! W koncu nadszedl ten dzien. Malymi krokami z usmiechem na twarzy weszlismy do autobusu ktorym wyruszylismy na lotnisko we Wroclawiu. Wujek Bogdan i ciocia Ola czekali na nas i wspierali nas przed wylotem. Piotrkowi przydarzyla sie rewizja, w plecaku przemycil butelke wody. W samolocie zajelismy miejsca dla niektorych z nas bylo to cos nowego, nigdy do tej pory nie lecieli. Podroz do TUNEZJI trwala okolo 3 godziny. Z lotniska dotarlismy do naszego hotelu SANDRA CLUB autokarem z nasza pania rezydentka WESOLE DZIECI WUJKA BOGDANA
WIKI MONIA POPEK I JUTKA
Tego samego dnia wyruszylismy na spacer nad morze. Zbieralismy muszelki ale do wody nie moglismy wchodzic bo byly duze fale. Ja podszedlem za blisko i porwala mnie fala a po chwili Patryka malego. Widzielismy koty, byly one dzikie i syczaly. Potem poszlismy do portu - widzielismy Araba przebranego za pirata z papuga na rece ale zdjecia nie moglismy zrobic poniewaz nie mielismy rozmienionych dolarow a kosztowalo to 1 Dinara. Potem byl Arab z sokolem i tez kosztowalo to 1 Dinara. Juz pod koniec widzielismy 2 homary w akwarium. Byla to pierwsza udana podroz po Hammamet. DANIEL


Tego samego wieczoru poszlismy na MINI DISCO. Bylo bardzo fajnie. Animatorzy nauczyli nas nowego tanca, na pewno go Wam pokazemy gdy wrocimy. Potem zostalismy zaproszeni do wspolnej zabawy. Po tancach byly konkursy, do jednego z nich animatorzy wybrali Monike. Bardzo podobal nam sie ten wieczor, niektore z piosenek znamy z Egiptu.  JUSTYNA

07.06.2013r.
Ten dzień był rewelacyjny ponieważ byliśmy na basenie a po obiedzie nad morzem gdzie fale były bardzo wysokie i jak się weszło w taka falę to nawet się zdarzyło, że taką osobę mogło nawet porwać. Fajna była zabawa gdy była duża fala i musieliśmy uciekać i wracać. Zbieraliśmy muszelki i inne skarby morza. Wieczorem poszliśmy zwiedzać miasto i widzieliśmy duże słonie na których byli Tunezyjczycy, słonie były sztuczne. Oczywiście zrobiliśmy sobie z nimi zdjęcia. Gdy już się zbliżała godzina kolacji to poszliśmy do hotelu żeby ją zjeść. Następnie poszliśmy na MINI-DISCO gdzie było dużo zabaw i animatorów, którzy zaprosili panie Anetę, Kamilę i Grażynkę do tańca. Było bardzo fajnie i bardzo mi się podobało.

Paweł.
ZABAWY NAD MORZEM

Pewnego razu poszliśmy na morze. Zbieraliśmy muszelki, graliśmy w siatkówkę a później była najważniejsza chwila dla mnie. Wojtek z Moniką i z Patrykiem „małym” mnie zakopywali w piasku. Bardzo się zdziwiłem kiedy Monika zaczęła kopać tą dziurę, bo nigdy mi dziewczyna nie kopała dziury. Wojtek tak szybko kopał, że zachowywał się jak pies. Kiedy wykopali dziurę to do niej mnie włożyli i zakopali do szyi, a Daniel mnie jeszcze podlał, bo było mi gorąco. Patryk założył mi na głowę doniczkę i kółko do pływania. Z tej dziury nie mogłem się wydostać, więc wszyscy z ciocią Grażyną zaczęli mnie odkopywać. Nie mogłem wydostać nóg, wydostałem je około 10 minut później . Poszedłem do morza się wypłukać z piasku.
Patryk.




TUNEZYJSKIE JEDZENIE
Dnia 06.06.2013r. przyjechaliśmy do hotelu SANDRA CLUB. Pierwsze co pani rezydentka powiedziała, to że zjemy obiad a potem powiedziała o różnych ważnych sprawach. Weszliśmy do jadalni pierwsi. Trzeba było czekać w kolejce. Każdy nałożył sobie coś innego np. ziemniaki smażone, surówkę z makaronem i wędliną albo mięso z sosem.  Potem była kolacja. Na kolacji na moim talerzu były np. krewetki, bakłażan, mięso i też bagietka z masłem. Pięć dni później każdemu tunezyjskie jedzenie smakowało. Paweł nasz „wszystkozjadacz” nie narzekał na jedzenie, próbował wszystkiego.  Oprócz głównych posiłków są też drugie śniadania i podwieczorek. Tutaj dominuje „pizza” zjadana np. przez „Małego” Patryka w takich ilościach, ze kolacja jest już bardzo delikatna. Oprócz pizzy są naleśniki albo ciasta z dużą ilością bardzo słodkiej masy. Wszystko bardzo nam smakuje.

Justyna i c. Grażyna


STARA MEDINA
Dokładnie w tydzień od naszego przyjazdu do Tunezji – Hammamet, wybraliśmy się na dłuższą wycieczkę do Starej Mediny. Początkowo planowaliśmy spacer ale z informacji uzyskanych od pani rezydentki wynikało, że „spacer” do Mediny mógłby trwać nawet 2 godziny – postanowiliśmy pojechać autobusem. Podjęliśmy dobrą decyzję, bo okazało się, że droga nie była najkrótsza a żar lał się z nieba. Na miejscu podziwialiśmy wzniesiony nad piękną lazurową wodą fort. Wykonaliśmy sobie zdjęcia. W jednym chęć pomocy okazał sprzedający kwiaty jaśminu Tunezyjczyk. Wykonał kilka zdjęć (naszym aparatem) i musieliśmy za to zapłacić. Od cioci Grażynki zgarnął  aż 5dinarow.Wewnątrz fortu chodziliśmy wąskimi uliczkami jak w labiryncie. Zdarzyło się, że kilka razy mijaliśmy te same uliczki i sprzedających przy nich handlarzy. Rozmienione wcześniej pieniądze wydaliśmy na zakup pamiątek dla najbliższych. no i po kilku godzinach – powrót. I tu zaczęły się problemy. Próbowaliśmy znaleźć przystanek autobusu 115. zatrzymaliśmy się przy czerwonej tabliczce koło zatoczki i tam czekaliśmy – niestety autobus minął nas, jakby nas tam nie było. Ruszyliśmy dalej szukać kolejnego przystanku. Na przystanku ponownie odczekaliśmy 20 minut, ale tym razem udało się i w końcu wróciliśmy do hotelu. Skwar, pragnienie, szukanie kolejnych przystanków, tak nas wykończyły, że spać poszliśmy wyjątkowo wcześnie. Niemniej wyprawa zostanie nam na długo w pamięci.   

c. Grażyna
 
AKCJA „WSCHÓD SŁOŃCA”
Od  dwóch dni wraz z ciotką Kamilką planowaliśmy zobaczyć wschód słońca. Ustaliliśmy, że wyruszymy o 4 rano w piątek nad morze…. i tak się stało. Wiktoria wstała jako pierwsza i zaglądała do pokoju sprawdzając ile osób wyrusza na wyprawę okazało się ze mały Patryk przygotowany był już na wyjście . Wyruszyło nas siedmioro . idąc nad plaże było ciemno na ulicy nikogo nie było . doszliśmy na plażę czekaliśmy około 10 min i ukazało się pomału  wschodzące słońce . Porobiliśmy zdjęcia i wracaliśmy do hotelu bardzo zmęczeni .Monika. 
  
ATRAKCJE
Jest niedzielne przedpołudnie, właśnie wylegujemy się na leżakach, żar leje się z nieba a my chłodzimy się z hotelowym basenie. Praktycznie wszyscy jesteśmy już opaleni, pomimo smarowania się kremami z filtrami kilkoro z nas zdążyło się już nawet poparzyć. Nie myślcie jednak, że tylko leżymy i się smażymy – jest tu wiele atrakcji. A teraz po kolei opiszę Wam, co robimy w dni, kiedy spędzamy czas w hotelu a nie na plaży czy spacerze w mieście. Około 9 rano schodzimy do restauracji na pyszne śniadanie, po nim wracamy nad basen gdzie pracę zaczynają animatorzy: Brahim, Ben, Dali, Sam, Feras, Momo i Melik. O 10 rano Melik prowadzi gimnastykę, później z Dalim można pograć w waterpolo, z Brahimem lub Samem można poćwiczyć gimnastykę wodną, z Benem postrzelać z łuku, z Momo pograć w kulki lub mini golfa. Około 14 idziemy na obiad żeby odpocząć i nabrać sił na kolejne godzny. Po południu można nauczyć się języka  arabskiego, jest kurs tańca, ćwiczenia na stepie. Przy basenie można pograć w bilard, na automatach, w ping ponga.  To wszystko dzieje się do kolacji, później o 20:30 zaczyna się MINI DISCO w którym wszyscy bierzemy udział (to czego się nauczyliśmy na pewno Wam zaprezentujemy). Później animatorzy przygotowują program artystyczny: kabaret, skecze, konkurencje w których udział biorą goście hotelowi. Co wieczór jest mnóstwo śmiechu i zabawy. Po występach DJ puszcza muzykę przy której można potańczyć i około 23 kończy się nasz dzień tak pełen wrażeń. c. Kamila 





NO I POŻEGNANIA NADSZEDŁ CZAS......po dwutygodniowym pobycie w Hammamet /Tunezja/ musieliśmy pożegnać to urocze miejsce ,a w szczególności wszystkich tych dzięki którym nasz pobyt bogaty był w liczne atrakcje i nowe znajomości. 



Szczególne podziękowania dla Tych, dzięki którym nasze marzenia mogły się spełnić i po raz kolejny mogliśmy uczestniczyć w "PROJEKCIE PALMA" tym razem w Tunezji :)




 
 



FOTORELACJA :

Nad basenem w hotelu Sandra Club
nad Morzem Śródziemnym


 






1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Hahaha Gosia Radlowska buhahahahahah smieszna jest