czwartek, 16 września 2010

ŚLĘŻA....


ZDOBYWANIE SZCZYTÓW - tym razem na razie tylko Ślęży......
niedziela 12.09.2010



Niedzielna wyprawa w miłym towarzystwie przyjaciół z Bagna :)

W niedzielę wybraliśmy się wraz z klerykami z Bagna,
na wycieczkę do Sobótki, a konkretnie na Ślężę.
Dotarcie na górę zajęło nam dużo czasu,
droga była męcząca a gdy dotarliśmy na szczyt,
to rozpaliliśmy ognisko i piekliśmy kiełbaski.
Kleryk Łukasz był odpowiedzialny za kiełbaski
i rozśmieszanie,kleryk Jakub był naszym
przewodnikiem i był odpowiedzialny za ognisko,
Kleryk Jacek był natomiast naszym fotografem.
Po zjedzeniu kiełbasek poszliśmy na wieżę widokową a zejście z góry
zajęło nam kolo dwóch godzin.
Wycieczka była bardzo fajna i zachęcam wszystkich do wyjazdu na Ślężę. ANIA

W niedzielę 12.09.10 wybraliśmy się wraz z klerykami na górę Ślęża do Sobótki. Ta góra miała 781m. Było nam ciężko wejść a szczególnie cioci Anetce i cioci Asi :P ,no ale jakoś się wszystkim udało! Na szczycie podziwialiśmy piękne widoki,potem zrobiliśmy ognisko i upiekliśmy kiełbaski (były naprawdę pyszne!).Weszliśmy też na wieżę widokową i podziwialiśmy inne piękne widoki .Bardzo mi się podobało i było bardzo fajnie.
                                          WIKTORIA



Najpierw podróż przyjaznym środkiem lokomocji przy wtórze gitar i naszych mocnych głosów....

















Coś z tym kapeluszem nie tak, bo zmieniał co chwile właściciela...




Wchodziliśmy na szczyt Ślęża.
Na samej górze rozpaliliśmy ognisko
i piekliśmy kiełbaski.
Bardzo mi się podobało tylko bardzo ciężko
się wchodziło,
wróciłem zmęczony i szybko zasnąłem.
KACPER


















Rezerwat przyrody to miejsce w którym można miło spędzić np. niedzielny poranek - pamiętajmy jednak również o tym aby dbać o nie >>> posprzątajmy miejsce biwakowania


W niedzielę byliśmy na wyciecze.
Wybraliśmy się na górę Ślęża
i mieliśmy na szczycie ognisko.
Była bardzo fajnie, wróciliśmy cali i zdrowi choć zmęczeni. OLA


W drodze na wycieczkę też mieliśmy różne atrakcje: śpiewaliśmy
piosenki w busie a przejeżdżając przez Wrocław, mijaliśmy
zawodników wrocławskiego maratonu a Kacper miał mały wypadek :) i
ja prawie też :)Było fajnie, choć trochę bolały nogi ale
najważniejsze, że dałem radę!!!


Patryk
W takich miejscach zawiązuje się przyjaźń......

Brak komentarzy: