Duże zaskoczenie i wiele myśli kłębiło się w naszych
głowach, po filmie "Cristiada", na który zostaliśmy zaproszeni do
Domu Kultury w Obornikach Śląskich. Bohaterzy poruszyli nasze sumienia i
zmienili niektórych z nas – wiem to, bo mi o tym powiedzieliście. Ja również z
ogromnym poruszeniem a nawet łzami, oglądałam film. Po min uświadomiłam sobie,
że żyjąc z dnia na dzień, w ciągłym pędzie codziennych spraw i potrzeb,
zapominamy o miłości jaką obdarzył nas Pan i często zachowujemy się jak
ówczesny prezydent Meksyku, Plutarco Elias Calles, ranimy innych słowami,
czynami często licząc na korzyści. Zastanówmy się, czy Ktoś – ten Ktoś, nie
czuje jak My, czy w jego żyłach nie płynie krew- jak w Naszych?, czy nie
uśmiecha się podobnie do Nas? Dlaczego więc zamiast przebaczać wolimy ranić,
oddać, odpowiedzieć ripostą? Moi drodzy domownicy, bądźmy jak piętnastoletni
José Luis Sánchez del Río i były generał, który był ateistą i w przepiękny
sposób przeobraził swe skamieniałe serce w płonącą pochodnię. Dziękuję Wam za
wspólnie spędzony czas.
c. Kasia
W niedziele byliśmy w Domu kultury w Obornikach Śląskich na filmie „ Cristiada”. Film był o
takim chłopcu, który wierzył w Boga i nie chciał się wyrzec Pana Jezusa i za to
obdzierali mu skórę ze stóp i potem go zabili. A po chwili przyjechał
generał i zabił tego generała który
zabijał wierzących. Do samego końca przebaczał wszystkim co dla mnie jest to
trudne, niezrozumiałe i chciałbym też
tak umieć. Film mi się podobał.
Kacper
W niedziele poszliśmy z c. Kasią do domu kultury na film „Cristiada”. Film był bardzo fajny i strasznie smutny, niektóre sceny były bardzo drastyczne, a wszystko zaczęło się od tego, że niektórzy źle traktowali modlitwy i wiarę w Boga. To był bardzo smutny film i bardzo ciekawy film, najbardziej poruszył mnie moment, w którym zastrzelili z zimną krwią chłopca, który nie wypał się Boga i dalej w niego wierzył. Dwie sekundy później jeździec, który go bardzo polubił, zastrzelił złego generała ale to i tak nie wystarczyło, chłopak umarł w sposób męczeński. Nadeszła noc, kiedy o świcie jeźdźcowi przyśnił się Jose i w ten sposób uratował jeźdźca, bo na murach czyhał wróg. Szybko złapali za broń i musieli się jakoś bronic. Wiele osób zginęło, jeździec musiał uciec, aż tu nagle wróg przestrzelił mu konia, chciał uciekać ale za górką gdy wybiegł to raniły go 2 kule z pistoletu. Żył jeszcze przez parę godzin ale i tak umarł. Ten film był bardzo zaskakujący i bardzo mi się podobał, bo przypomniał mi jak ważna kiedyś była dla tych osób wiara i wierzenie w Jezusa Chrystusa i jak bardzo dzielnie walczyli o to, aby religie dalej traktowano tak jak kiedyś. Bardzo mi się podobał ten film. Dziękuję
Paweł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz